Wiszkas - 4 punkt jest bez sensu bo w latach 70 kombinezony kierowcow f1 byly jeszcze robione z latwopalnej bawelny, podczas proby ratowania przyjaciela dotkliwie poparzyl sobie rece. Denerwuje mnie to ze inni stali i sie patrzyli gdy David probowal uratowac kolege.
Proponuję porównać z "podobnym" filmikiem z udziałem Senny, który zatrzymuje się by pomóc kierowcy po wypadku wydostać sie z bolidu, z którego podnosi sie dym. Nie krytykuję Senny, wielkie uznanie także dla niego po prostu za gest, za brak tej znieczulicy, którą widać pośród tych wszystkich wymijajacych rozbity wrak powyżej. Ale różnica? Senna przejechał obok wypadku, wcinął hamulec, zatrzymał się, wyskoczył i dobiegł do potrzebujacego kierowcy, a jego bolid pozostał na torze za przesłoną dymu z uszkodzonego samochodu. Senna - brawo za to, że zareagował, ale stworzył zagrożenie, jadący z tyłu mogli nie ominąć porzuconego bolidu.
Purley wykalkulował wszystko i widać to bardzo wyraźnie. U Senny zadziałał instykt, bardzo słusznie, Purley zrobił coś więcej, potrafił ten instynkt, który popchnął go do działania zawiesić i postepować racjonalnie.
Brawo Wiszkas dla ciebie za "znawstwo". Poczytaj co nieco o Davidzie Purley'u zanim napiszesz następnym razem. Facet nie punktował w Formule 1, ale jeździł także w innych klasach i tam znakomicie sobie radził, jego umiejętności były doceniane. Dowód na zasadzie "zatrzymał się, bo wiedział, że nie wygra" - a tak można odczytać twój wywód jest bezczelny. Uważasz, że dlatego ryzykował wkładając ręce w ogień w sytuacji gdy wrak mógł w każdej chwili wybuchnąć?
Sędziowie nie mieli technicznej możliwości "poinformować wszystkich, że kierowca przeżył i uciekł", jak to sobie wyobrażasz? Do takiego wniosku doszedłeś być może przy okazji lektury wywiadu z Laudą, który pytany dlaczego się nie zatrzymał odpowiedział, że wcale nie miał powodu przypuszczać, że we wraku znajduje się uwięziony człowiek, a nie że na przykład uciekł w szoku - ale żaden sędzia mu tego nie podpowiedział. Ekipa ratunkowa pojawiła się po dwóch minutach, niestety było za późno, czy ty wogóle oglądałeś ten film? Zawuważ także, że Purley wziął pod uwagę względy bezpieczeństwa, zachowywał się bardzo rozsądnie. ZOSTAWIŁ SAMOCHÓD NA POBOCZU, TAK BY NIE STWARZAŁ ZAGROŻENIA, maksymalnie zmniejszył odcinek jezdni w momencie jej przekraczania, spójrz jak ten facet ogląda się za każdym razem, gdy musi wkroczyć na asfalt, jak myślisz o czym wtedy myślał? Przecież nie o swoim bezpieczeństwie, bo wtedy nie zbliżałby się do tego cholernego ognia.
Proszę... jacy znawcy się tu wypowiadają. To ja może tak pokrótce opiszę sytuację pseudofanom F1.
1. David Purley jako jedyny zatrzymał się by pomóc Williamsonowi, ponieważ jechał tuż za nim i widział co się wydarzyło. Purley był również partnerem zespołowym Rogera w teamie March, co też wpłynęło na takie zachowanie. Zresztą i tak niewiele stracił, ponieważ jechał na tyłach stawki.
2. Inni kierowcy nie zatrzymali się, ponieważ nie mieli powodu. Sędziowie wyścigu popełnili największy błąd swojego życia i poinformowali wszystkich, że kierowca wyszedł z wypadku cało i w popłochu (szok) uciekł z miejsca zdarzenia. Wyścigu nie przerwano i kierowcy kontynuowali wyścig. Niestety sędziowie nie wiedzieli, że Williamson nadal jest w samochodzie.
3. Dwóch porządkowych, którzy biernie przyglądają się, jak Purley próbuje ratować kolegę, nie mogło pomóc Davidowi, ponieważ nie byli odpowiednio wyposażeni. Nie posiadali ani gaśnic, ani specjalnych kombinezonów ochronnych.
4. Straż pożarna dojechała na miejsce wypadku dopiero po kilkunastu minutach, ponieważ nie mogła pokonywać toru "pod prąd", krążąc między bolidami. Strażacy musieli jechać zgodnie z kierunkiem ruchu i dodatkowo poboczem, ponieważ wyścig trwał nadal przez błędną ocenę sytuacji przez stewardów.
No i po 5. ZATRZYMYWANIE SIĘ NA TORZE W CZASIE WYŚCIGU JEST ZABRONIONE, GDYŻ STWARZA TO JESZCZE WIĘKSZE ZAGROŻENIE!
Naprawdę - pseudofanów i "znawców" odsyłam do lektury...
Brak mi slow naprawde! A co do mich17...Twoj brat jest, naet nie wiem jakiego uzyc slowa...Ohhh gdyby tak powiedzila przy mnie rozszrpal bym go....
Reger niech ci lzej bedzie![*]
Z tym sie trzeba urodzic ktos kto pomimo tych plomieni nie dawal za wygraną ten ktos jest prawdziwym bohaterem zwrócicie uwage ze tylko David próbuje przewrócic ten wrak zeby wyciągąc kolege aa tych dwoch stoij i nie robi nic.. bohatrstwo w czystej postaci.. piekne..
cholera !!!! przepraszam to nie ja napisałem tylko mój młodszy brat no niech go ja tylko dopadne.. Nie maił co maly gnojek robic to sie bawi i mam przez to potem nieprzyjemnosci
0 + - ! kamil_185 12.06.2009, godz. 22.21 odpowiedz
Wiszkas - 4 punkt jest bez sensu bo w latach 70 kombinezony kierowcow f1 byly jeszcze robione z latwopalnej bawelny, podczas proby ratowania przyjaciela dotkliwie poparzyl sobie rece. Denerwuje mnie to ze inni stali i sie patrzyli gdy David probowal uratowac kolege.
0 + - ! raoulduke 01.03.2009, godz. 15.34 odpowiedz
Proponuję porównać z "podobnym" filmikiem z udziałem Senny, który zatrzymuje się by pomóc kierowcy po wypadku wydostać sie z bolidu, z którego podnosi sie dym. Nie krytykuję Senny, wielkie uznanie także dla niego po prostu za gest, za brak tej znieczulicy, którą widać pośród tych wszystkich wymijajacych rozbity wrak powyżej. Ale różnica? Senna przejechał obok wypadku, wcinął hamulec, zatrzymał się, wyskoczył i dobiegł do potrzebujacego kierowcy, a jego bolid pozostał na torze za przesłoną dymu z uszkodzonego samochodu. Senna - brawo za to, że zareagował, ale stworzył zagrożenie, jadący z tyłu mogli nie ominąć porzuconego bolidu.
Purley wykalkulował wszystko i widać to bardzo wyraźnie. U Senny zadziałał instykt, bardzo słusznie, Purley zrobił coś więcej, potrafił ten instynkt, który popchnął go do działania zawiesić i postepować racjonalnie.
0 + - ! raoulduke 01.03.2009, godz. 15.32 odpowiedz
Brawo Wiszkas dla ciebie za "znawstwo". Poczytaj co nieco o Davidzie Purley'u zanim napiszesz następnym razem. Facet nie punktował w Formule 1, ale jeździł także w innych klasach i tam znakomicie sobie radził, jego umiejętności były doceniane. Dowód na zasadzie "zatrzymał się, bo wiedział, że nie wygra" - a tak można odczytać twój wywód jest bezczelny. Uważasz, że dlatego ryzykował wkładając ręce w ogień w sytuacji gdy wrak mógł w każdej chwili wybuchnąć?
Sędziowie nie mieli technicznej możliwości "poinformować wszystkich, że kierowca przeżył i uciekł", jak to sobie wyobrażasz? Do takiego wniosku doszedłeś być może przy okazji lektury wywiadu z Laudą, który pytany dlaczego się nie zatrzymał odpowiedział, że wcale nie miał powodu przypuszczać, że we wraku znajduje się uwięziony człowiek, a nie że na przykład uciekł w szoku - ale żaden sędzia mu tego nie podpowiedział. Ekipa ratunkowa pojawiła się po dwóch minutach, niestety było za późno, czy ty wogóle oglądałeś ten film? Zawuważ także, że Purley wziął pod uwagę względy bezpieczeństwa, zachowywał się bardzo rozsądnie. ZOSTAWIŁ SAMOCHÓD NA POBOCZU, TAK BY NIE STWARZAŁ ZAGROŻENIA, maksymalnie zmniejszył odcinek jezdni w momencie jej przekraczania, spójrz jak ten facet ogląda się za każdym razem, gdy musi wkroczyć na asfalt, jak myślisz o czym wtedy myślał? Przecież nie o swoim bezpieczeństwie, bo wtedy nie zbliżałby się do tego cholernego ognia.
0 + - ! Wiszkas 20.03.2008, godz. 22.01 odpowiedz
Proszę... jacy znawcy się tu wypowiadają. To ja może tak pokrótce opiszę sytuację pseudofanom F1.
1. David Purley jako jedyny zatrzymał się by pomóc Williamsonowi, ponieważ jechał tuż za nim i widział co się wydarzyło. Purley był również partnerem zespołowym Rogera w teamie March, co też wpłynęło na takie zachowanie. Zresztą i tak niewiele stracił, ponieważ jechał na tyłach stawki.
2. Inni kierowcy nie zatrzymali się, ponieważ nie mieli powodu. Sędziowie wyścigu popełnili największy błąd swojego życia i poinformowali wszystkich, że kierowca wyszedł z wypadku cało i w popłochu (szok) uciekł z miejsca zdarzenia. Wyścigu nie przerwano i kierowcy kontynuowali wyścig. Niestety sędziowie nie wiedzieli, że Williamson nadal jest w samochodzie.
3. Dwóch porządkowych, którzy biernie przyglądają się, jak Purley próbuje ratować kolegę, nie mogło pomóc Davidowi, ponieważ nie byli odpowiednio wyposażeni. Nie posiadali ani gaśnic, ani specjalnych kombinezonów ochronnych.
4. Straż pożarna dojechała na miejsce wypadku dopiero po kilkunastu minutach, ponieważ nie mogła pokonywać toru "pod prąd", krążąc między bolidami. Strażacy musieli jechać zgodnie z kierunkiem ruchu i dodatkowo poboczem, ponieważ wyścig trwał nadal przez błędną ocenę sytuacji przez stewardów.
No i po 5. ZATRZYMYWANIE SIĘ NA TORZE W CZASIE WYŚCIGU JEST ZABRONIONE, GDYŻ STWARZA TO JESZCZE WIĘKSZE ZAGROŻENIE!
Naprawdę - pseudofanów i "znawców" odsyłam do lektury...
0 + - ! tonypony 30.08.2007, godz. 13.59 odpowiedz
jezu... trzeba byc idiata zeby jezdzic tak jak oni ... :| doigral sie ... daje 2 bo muza kiepska :\
0 + - ! Bartolomeoooo 28.06.2007, godz. 21.52 odpowiedz
Brak mi slow naprawde! A co do mich17...Twoj brat jest, naet nie wiem jakiego uzyc slowa...Ohhh gdyby tak powiedzila przy mnie rozszrpal bym go....
Reger niech ci lzej bedzie![*]
0 + - ! Mateuszeeq 27.06.2007, godz. 13.36 odpowiedz
Z tym sie trzeba urodzic ktos kto pomimo tych plomieni nie dawal za wygraną ten ktos jest prawdziwym bohaterem zwrócicie uwage ze tylko David próbuje przewrócic ten wrak zeby wyciągąc kolege aa tych dwoch stoij i nie robi nic.. bohatrstwo w czystej postaci.. piekne..
0 + - ! mich17 24.06.2007, godz. 18.56 odpowiedz
cholera !!!! przepraszam to nie ja napisałem tylko mój młodszy brat no niech go ja tylko dopadne.. Nie maił co maly gnojek robic to sie bawi i mam przez to potem nieprzyjemnosci
0 + - ! mich17 12.06.2007, godz. 12.56 odpowiedz
no i dobrze że spłonął wkurzał mnie ten koleś
a tamten co go ratował to dopiero ciota
0 + - ! minox1234 18.05.2007, godz. 20.40 odpowiedz
wzruszające. to był doskonały człowiek[*] :((
[*]